75-lecie Liceum Urszulańskiego skłania nas do częstego sięgania do przebogatych archiwów, gdzie można znaleźć prawdziwe skarby – wspaniałe fotografie i teksty.
Największym dobrem, jakie mamy, są i zawsze byli ludzie. Dzisiaj chcielibyśmy przedstawić jedną z najpopularniejszych i najznakomitszych nauczycielek naszej szkoły. Zapraszamy do przeczytania tekstu p. Ireny Lorenc-Kubis dotyczący s. Rafaeli Husson, długoletniej nauczycielce biologii.
S. Rafaela Husson
Obecność kochanej s. Rafaeli dzisiaj wśród nas zawdzięczamy Wielkiej Rewolucji Francuskiej, gdyż po wydarzeniach z końca XVIII wieku (1789–1799) rodzina Husson znalazła schronienie w Polsce, na ziemi wielkopolskiej, w Turku.
Pradziadek Szymon osiedlił się w Turku Wielkopolskim. Z miastem tym związał się też jego syn, Edmund – dziadek s. Rafaeli, a potem jego syn Mieczysław – jej ojciec.
Tutaj w Turku Wielkopolskim pod koniec pięknej wiosny (5 czerwca 1933 r.) przyszła na świat nasza Jubilatka – maleńka Halinka. Urodziła się w mieście położonym na wzgórzu
z piękną katedrą. Mieście przynależnym przez dziesiątki lat do arcybiskupstwa gnieźnieńskiego
i stanowiącego ważny węzeł komunikacyjny. Czyżby usytuowanie rodzinnego miasta na wysoczyźnie, będącego ważnym węzłem łączącym drogi z wielu kierunków „wpłynęło” na naszą kochaną siostrę do wznoszenia się na wyżyny i stałego wiązania ludzi węzłami przyjaźni i miłości???
Halinka wzrastała w kochającym domu mamy Marii i taty Mieczysława Hussonów. Spacery z ukochaną mamą i młodszym bratem Januszkiem były zawsze pełne atrakcji
i niespodzianek.
Szczęśliwe dzieciństwo przerwała II wojna światowa. Rodzinę wysiedlono do Bochni do obozu. Podczas opuszczania domu w ogromnym pośpiechu w mieszkaniu została ukochana lalka Halinki. Przeraźliwy płacz i żałość dziecka wzruszyła niemieckiego żołnierza i mimo już zaplombowanego mieszkania zabawka „wylądowała” na rękach Halinki. Odtąd i lalka dzieliła los całej rodziny.
Z Bochni rodzina zawędrowała przez Lipnicę Drewnianą do Piotrowina, by w końcu osiedlić się w Opolu Lubelskim. Na początku wojny zmarła ukochana mama w wieku zaledwie 30 lat, pozostawiając siedmioletnią Halinkę i pięcioletniego Januszka z tatą.
W Opolu Lubelskim Halinka uczęszczała do szkoły podstawowej, a następnie do liceum,
w którym od razu zapisała się do sekcji PCK. Działalność na rzecz drugiego człowieka zawsze ją pociągała.
W czasie wakacji często wracała do miejsca swego urodzenia, do Turku. Tutaj bowiem nadal mieszkała jej kochana ciocia Aniela – siostra taty.
W 1952 r. wspaniale zdana matura w liceum koedukacyjnym otworzyła możliwości dostania się na studia bez egzaminu wstępnego. Halinka złożyła dokumenty na Politechnikę Łódzką na Wydział Włókienniczy. W Łodzi mogła zamieszkać u siostry taty, cioci Lucyny Husson-Śliwerskiej. w której miała oparcie.
Po maturze cała klasa brała udział w rekolekcjach w Nałęczowie w domu sióstr szarych urszulanek. Rekolekcjonistę z Lublina poruszył sprawy wyboru dróg życiowych i powołań każdego człowieka do spełnienia odpowiedniej roli w życiu.
Po zakończeniu rekolekcji Halinka odwiedziła siostry urszulanki Unii Rzymskiej
w Częstochowie. Tam spotkała uroczą, pełną ciepła i życzliwości mistrzynię nowicjatu Matkę Chrystianę Bromirską. Zarówno rekolekcje, jak i wizyta u urszulanek zapewne były impulsem do bardzo głębokich przemyśleń i wpłynęły na całkowitą zmianę decyzji życiowych Halinki.
Pod koniec czerwca 1952 r. domowników zaskoczyła wiadomość w pierwszej chwili trudna do uwierzenia i zaakceptowania. Przyszła studentka Politechniki Łódzkiej oznajmia: „Wstępuję do klasztoru, do Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej”.
Potem podróż do Łodzi, odbiór dokumentów z Politechniki, pożegnanie z ukochaną ciocią Lucyną i powrót do domu, a następnie zgłoszenie do nowicjatu w Częstochowie. W odpowiedzi przyszedł serdeczny list z wyznaczonym terminem przyjazdu do postulatu 15 sierpnia 1952 r.
Z Opola Lubelskiego w towarzystwie najbliższych Halinka przybyła kolejką wąskotorową do Nałęczowa. Z ogromnym trudem udało się jej wcisnąć do pociągu relacji Lublin–Częstochowa. Przecież to 15 sierpnia, Święto Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii
i odpust w Częstochowie. Tłumy pielgrzymów atakują pociąg już i tak przepełniony po brzegi.
W Częstochowie-Stradomiu na przyszłą postulantkę czekała urszulańska bryczka konna
z panem Henrykiem i opiekunką – rezydentką panią Marią Chruścik.
Po miłym powitaniu w urszulańskim klasztorze Halinka powędrowała z kilkoma postulantkami na Jasną Górę. Po powrocie do nowicjatu odbyła się uroczysta ceremonia przyjęcia do postulatu – zmiana stroju – założenie czarnego siatkowego weloniku, pelerynki
z białym kołnierzem i granatowej sukienki, by podkreślić przynależność do grona postulantek.
I tak rozpoczęło się życie zakonne naszej kochanej s. Rafaeli. Postulantka Halinka Husson 19 marca 1953 r. ubrana w białą ślubną sukienkę z włosami w lokach, z białym welonem
i wianuszkiem z mirtu na głowie, ze świecą w ręce wkraczała razem z pozostałymi towarzyszkami do kaplicy. Po krótkiej ceremonii liturgicznej postulantki przeszły do klauzury i otrzymały strój zakonny, poprzednio poświęcony przez celebransa – czarny habit z białym welonem. Po powtórnym przyjściu do kaplicy młoda nowicjuszka, w czarnym habicie i białym welonie, w obecności najbliższych przyjęła przy ołtarzu nadane Jej imię zakonne – Rafaela.
W 1954 r. s. Rafaela złożyła pierwsze śluby zakonne na 3 lata. W czasie ceremonii liturgicznej otrzymała czarny welon i przyjęła predykat od Niepokalanego Serca Maryi. Potem wyjechała do junioratu do Krakowa. W 1957 r. złożyła śluby wieczyste.
W 1956 r. rozpoczęła dwuletnie studia na Międzyzakonnym Wyższym Instytucie Katechetycznym (WIK-u), które ukończyła w czerwcu 1957 r. W tym samym roku została studentką Uniwersytetu Jagiellońskiego Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi. Po napisaniu pracy magisterskiej zdała egzamin magisterski w czerwcu 1962 r.
Sierpień tego samego roku obdarował wrocławską urszulańską szkołę nową, młodą, pełną zapału, energii, dobroci i szalenie otwartą dla młodzieży nauczycielką biologii i chemii
w osobie s. Rafaeli Husson.
Przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego ówczesna dyrektorka s. Urszula Neff przedstawiła s. Rafaelę gronu nauczycielskiemu na radzie pedagogicznej. Usiadła obok mnie. Obdarzając serdecznym uśmiechem, zapytała: „Czy Pani będzie też uczyć biologii?”. Gdy potwierdziłam, usłyszałam: „Liczę więc na wsparcie” . Tak rozpoczęła się nasza znajomość na polu dydaktycznym, która przerodziła się w przyjaźń trwającą do dziś. Byłam zawsze bardzo wdzięczna s. Rafaeli, gdy czasem z racji wypadających mi zajęć ze studentami na Uniwersytecie Wrocławskim z uśmiechem przejmowała moje lekcje. To było coś fantastycznego mieć takie zaplecze.
Po przybyciu do Wrocławia s. Rafaela rozpoczęła prowadzenie lekcji chemii i biologii. Od razu zaskarbiła sobie sympatię grona nauczycielskiego oraz uczennic. Przez wiele lat była wychowawczynią w szkole i internacie, a w latach szkolnych 1966/1968 pełniła równocześnie obowiązki wychowawczyni klasy maturalnej i czuwała nad pensjonarkami maturzystkami. Sądzę, że szczególnie przedstawicielki tych roczników mają wiele do wspominania z okresu pobytu w szkole i internacie.
W tym okresie w urszulańskim wrocławskim Domu miałyśmy możliwość przeżycia posoborowej zmiany stroju sióstr, co często było tematem naszych ożywionych dyskusji. Były zdania „za” i „przeciw”, ale ostatecznym stwierdzeniem było: „odmłodziły się nasze siostry!”.
Po 6 latach pobytu we wrocławskiej szkole s. Rafaela wyjechała do Tarnowa, by objąć stanowisko asystentki w urszulańskim klasztorze, a po dwóch latach (w 1970 r.) została przełożoną tarnowskiego Domu.
W czasie pobytu w Tarnowie udzielała prywatnych lekcji z języków francuskiego i angielskiego oraz prowadziła katechezę, stale dokształcając się na konwersacjach z tych języków u pana Kazimierza Hellera, ojca ks. Michała Hellera znanego teologa, profesora nauk filozoficznych specjalizującego się w filozofii przyrody, fizyce, kosmologii relatywistycznej oraz relacji nauka–wiara.
W Tarnowie s. Rafaela zorganizowała po raz pierwszy od zamknięcia szkoły spotkanie wszystkich wychowanek urszulańskich z tej szkoły. Przyjechało ponad 300 absolwentek. Spotkaniu towarzyszy ogromna radość, serdeczność, a potem niekończące się podziękowania za wspaniałe przeżycia, z prośbą o możliwość następnych spotkań.
Niestety, we wrześniu 1972 r. opuściła Tarnów, by po dwumiesięcznym kursie języka francuskiego we Francji, w Grenoble, wyjechać na roczną probację do Rzymu, aby pogłębić ducha zakonnego, dokształcić się, a także poznać siostry ze zgromadzeń innych krajów, np.: Włoch, Anglii, Francji, Hiszpanii, Tajlandii.
W trakcie pobytu w Rzymie uczęszczała na wykłady monograficzne do Papieskiego Instytutu „Regina Mundi”, w którym siostry z różnych zgromadzeń z całego świata mogły studiować na Wydziale Teologicznym i uzyskiwać odpowiednią formację duchową. Okres pobytu na probacji umożliwiał poznanie Rzymu, a zwłaszcza kolebki zakonu – Bresci
i Desenzano – gdzie żyła założycielka św. Aniela Merici, oraz innych miast, jak Florencja, Pompea, Neapol, Ostia. Wycieczki były poprzedzone wykładami z historii sztuki.
Po rocznym pobycie w Rzymie s. Rafaela wróciła do Polski, do Wrocławia, do nas… Została asystentką siostry przełożonej. Asystentura, asystenturą, ale nasza kochana siostra nadal marzyła o kontaktach z młodzieżą i… udało się! Uczyła biologii i była wychowawczynią.
Po powrocie z Rzymu ukończyła też dodatkowo dwuletnie podyplomowe studia uzupełniające z dziedziny biochemii i biologii molekularnej na Uniwersytecie Wrocławskim.
Wieloletni pobyt we Wrocławiu, pełna oddania i poświęcenia praca w szkole, internacie oraz na wielu innych płaszczyznach zaowocowała wspaniałymi sukcesami.
Założone w 1966 r. z inicjatywy s. Rafaeli Szkolne Koło Ligii Ochrony Przyrody odnosiło duże sukcesy, czego wyrazem było mnóstwo nagród, wyróżnień, dyplomów i odznaczeń.
W 2004 r. siostra została uhonorowana Złotym Krzyżem Zasługi przyznanym przez Prezydenta Rzeczypospolitej za działalność edukacyjną w ochronie przyrody. Odznaczenie wręczono we Wrocławskiej Filharmonii w dniu obchodu 80-lecia Lasów Państwowych.
Coroczne przygotowania uczennic do konkursów, olimpiad biologicznych i ekologicznych zaowocowały też wieloma nagrodami i dyplomami.
Po powrocie z Rzymu s. Rafaela zorganizowała pierwsze spotkanie wychowanek ze swoich klas oraz tych, które uczyła biologii lub chemii. Było to preludium do dalszych spotkań absolwentek – rocznicowych, jubileuszowych spotkań z okazji dnia patronalnego św. Urszuli lub innych okazji. Patronalny dzień św. Urszuli gromadzi wychowanki z różnych roczników. Często przychodzą w towarzystwie swoich dzieci, wnuków. Jest to dla absolwentek zawsze wielkie święto. Były też spotkania okazjonalne, ale niezwykle ważne jak z s. prowincjalną Marią Jaworską oraz Matką Generalną Cecylią Wang oraz wiele, wiele innych.
Nasza kochana siostra była i jest nadal bardzo związana ze swoimi wychowankami, jest prawdziwym przyjacielem uczestniczącym pośrednio lub bezpośrednio w naszych zmaganiach życiowych, dzieli z nami zarówno radości, jak i szare dni. Często uczestniczyła w różnych uroczystościach swoich podopiecznych, ślubach wychowanek, doktoratach, jubileuszach, chrzcie naszych dzieci, wnuków, ich pierwszych komuniach świętych.
Towarzyszyła zawsze w ostatniej drodze swoich wychowanek oraz ich najbliższych. Z radością uczestniczyła w ważnych wydarzeniach nie tylko uczennic, ale i nauczycieli oraz ich rodzin.
W czerwcu 1978 r. po powrocie z Tarnowa i Rzymu dzieliła radość z okazji jubileuszu 50-lecia ślubu moich rodziców, Katarzyny i Jana Lorenców. W czasie całej uroczystości stworzyła wspaniały klimat. Starała się o piękny wystrój urszulańskiej kaplicy, refektarza, w którym było niezapomniane przyjęcie w gronie sióstr i rodziny, serdeczne rozmowy, „spacer” po klasztorze.
Siostra stale prowadzi korespondencję ze swoimi wychowankami. Pisze i nadal wysyła życzenia z okazji świąt, pozdrowienia z wakacji, pamięta o imieninach podopiecznych. Ma dokładny spis wychowanek różnych roczników łącznie z ich adresami i telefonami. Nasze imiona i nazwiska, zawody, ważniejsze wydarzenia z naszego życia są głęboko zapisane w Jej sercu. Jest naszą „encyklopedyczną pamięcią”. Wpisała nas do swojej komórki, by być bliżej, reagować szybciej na potrzeby, by wspierać nas zawsze radą i modlitwą.
Za swoją wieloletnią działalność pedagogiczną i wychowawczą została odznaczona przez Ojca Świętego Benedykta XVI medalem Pro Ecclesia et Pontifice, który wręczył abp Marian Gołębiewski po mszy św. inaugurującej Kongres Eucharystyczny we Wrocławiu (1997 r.)
Utworzone z inicjatywy s. Rafaeli Husson w 2000 r. Polskie Stowarzyszenie Byłych Wychowanek Urszulańskich – PSBWU (AUSSI – Polska) było i jest nadal oczkiem w głowie naszej kochanej Opiekunki. Ileż to starań i zabiegów na przestrzeni lat siostra czyniła i czyni nadal, by rozwijać działalność stowarzyszenia.
Wielkim wydarzeniem w 2007 r. był Europejski Kongres Stowarzyszenia Byłych Wychowanek Urszulańskich organizowany przez PSBWU we Wrocławiu, nad którego przygotowaniami czuwała s. Rafaela, podobnie jak i nad wszystkimi innymi przedsięwzięciami członkiń stowarzyszenia.
Wydawany od roku 2009 Biuletyn Polskiego Stowarzyszenia Byłych Wychowanek Urszulańskich zawierający informacje o wydarzeniach związanych z działalnością naszej organizacji był zawsze bardzo starannie konsultowany z s. Rafaelą, która z wielką radością przyjmowała i gromadziła w archiwum poszczególne numery periodyku
Jubileusz 15-lecia istnienia naszego stowarzyszenia obchodzony 24.10.2015 r. sprawił kochanej siostrze ogromnie dużo radości. Były przemówienia, serdeczne podziękowania, uściski, łzy radości nie tylko członkiń naszej grupy, ale całej rzeszy wychowanek.
Jak do tej pory, ostatnie kolędowanie w klasztorze urszulańskim (18.01.2020 r.), w którego przygotowanie s. Rafaela włożyła szczególnie dużo serca i energii, zamknęło pewien rozdział we wspaniałych dotychczasowych kontaktach z bliskimi.
Ogłoszona w marcu 2020 r. pandemia Covid-19 niespodziewanie zmieniła życie ludzi na całym świecie. Nagle dawna BLISKOŚĆ stała się ODLEGŁOŚCIĄ…
Mimo tego oddalenia kochana Siostra jest nadal z nami i żyje sprawami stowarzyszenia. Są telefoniczne rozmowy, od czasu do czasu spotkania indywidualne lub w małych grupkach. Jest stała pamięć w modlitwie o wszystkich drogich sercu wychowankach i wiara w to, że upragniona BLISKOŚĆ stanie się w pełni rzeczywistością. bo
„Odległość nie jest miarą oddalenia” [Antoine de Saint Exupéry]
Irena Lorenc-Kubis – wielopokoleniowa wychowanka sióstr urszulanek