17.10.2012 "Otrzęsiny" pierwszoklasistek w Gimnazjum, przygotowane przez ich o rok starsze koleżanki, były dość łagodną formą "obrzędu przejścia" - czyli, innymi słowy, pierwszaki nie zmęczyły się tak bardzo, jak to bywało w latach poprzednich. Co nie znaczy, że było nieciekawie. Drugoklasistki podzieliły uczennice klasy "a" i "b" na kilka zespołów, którym wyznaczono zadania w dziewięciu punktach kontrolnych. Każdy z nich charakteryzował się inną specyfiką narodowościową: był kącik niemiecki, francuski, japoński, hiszpański, "teksański", itp. Pierwszoklasistki dzielnie stawiały czoła często podstępnym zadaniom, nieźle radząc sobie z ich wykonaniem. Na koniec nastąpił tradycyjny rytuał: nadanie nazwy nowym klasom: 1a jest od wczoraj "Sowami", a 1b "Wiewiórami". Nadawanie nazw roślinno-zwierzęcych sięga roku 2004, kiedy to pierwsza klasa została spontanicznie okrzyknięta "Stokrotami". Klasy przy tym otrzymują symboliczne pluszaki, które towarzyszą im do końca szkoły. Warto nadmienić, że obecne trzecioklasistki to "Żyrafy", a drugoklasistki - "Truskawy".